Świadectwo Asi

Chciałam podzielić się z Wami tym, czego Pan dał mi doświadczyć na Strumieniach…

Pierwszy raz je przeżywałam… i to za co chciałam podziękować Bogu, to nie tylko za to, że dał mi nowe spojrzenie na trudne doświadczenia życia, że mogę zacząć patrzeć na nie z Bożej perspektywy… to również za głębokie emocjonalne poruszenie, Pan dotykał moich zranionych uczuć, a ja wierzę, że Jego dotyk leczy…

To że pojawiłam się na Strumieniach było spowodowane tym, że moje pierwsze podstawowe relacje z najbliższymi mi ludźmi wiążą się z wieloma trudnymi, bolesnymi przeżyciami; w skrócie powiem, że oboje moich rodziców miało problem z alkoholem a na domiar złego mój starszy brat też został wciągnięty w to bagno. Każda ta relacja była dla mnie źródłem poczucia lęku, zagrożenia, odrzucenia – co niewątpliwie miało wpływ na to  jak wyglądały moje relacje z innymi ludźmi. Ja po prostu każdego człowieka się bałam, izolowałam się od ludzi, czy to w rodzinie, w pracy, czy wśród rówieśników.

Nie wiem jak Pan Bóg to robi ale od kiedy zaczęłam mieć poczucie więzi z Nim, od kiedy zaczęłam Go poznawać i stał się dla mnie ważny (ok. 3 lata temu), stopniowo zaczęło zanikać to poczucie osamotnienia, odrzucenia i skłonność do izolowania się…

A na Strumieniach wydaje mi się że Pan Bóg działał ze wzmożoną siłą, głęboko mnie poruszał. W czasie modlitwy przytulaniem miałam obraz jakbym była noworodkiem położonym na piersi matki, bardzo tego potrzebowałam, gdyż kiedy moja Mama mnie urodziła zachorowała i nie mogła się mną opiekować. Potem w czasie modlitwy wstawienniczej wstawiennik powiedział mi, że ma przeświadczenie, że ogromny ciężar spada mi z serca…To prawda, miałam głębokie poczucie pojednania z moją nieżyjącą Mamą…

Z moim Tatą, będę miała na szczęście szansę pojednania jeszcze tu, na pewno będzie to dla mnie inne, możliwe, że trudniejsze… ale Bóg mnie do tego przygotowuje, uzdalnia. Jego Ojcowski uścisk na Strumieniach dał mi odczuć Jego czułą, łagodną ojcowską obecność. Wierzę, że doświadczę jej również ze strony mojego ziemskiego Taty, pomimo tego, że nie potrafił mi tego zapewnić kiedy tego najbardziej potrzebowałam…

Ale to co przede wszystkim wynoszę ze Strumieni to poczucie uwolnienia od przeświadczenia, że muszę zasługiwać na ludzką akceptację, na bycie docenioną i przyjętą przez drugiego człowieka taką jaką jestem … czuję wolność : ) to chyba ten ciężar mi spadł z serca. Jest dopiero kilka dni po rekolekcjach i nie wiele miałam okazji by skonfrontować to z rzeczywistością, ale zauważyłam, że już nie obawiam się ludzi, których spotykam na co dzień, że moje serce jest wypełnione radością i pokojem a nie lękiem…

W sercu wyryło mi się wiele słów, które padły czy to na konferencji, czy w czasie liturgii, czy na grupce dzielenia ale chyba najbardziej właśnie te które usłyszałam podczas dzielenia w małej grupce, o tym, że Jezus zaprasza mnie do głębszej relacji z Nim, że chce abym uczyniła Go swym Oblubieńcem, że Bóg przemawia do mnie psalmami i że chce abym zgłębiała Jego Słowo. Myślę, że to ta głęboka więź z Jezusem mnie uzdrowi i uzdolni do tworzenia tych więzi z ludźmi.

Dziękuję całej ekipie Strumieni za to, że pozwalają sobie na bycie narzędziami w ręku Pana.

Chwała Panu !

Joanna