Świadectwo Eli

Nasłuchuję tego, co jest we mnie. Ten cudowny wewnętrzny pokój i radość trwają. To nie był chwilowy wybuch emocji. To działanie Pana Boga. Nawet słyszę od ludzi w pracy: „masz inne oczy, a były zgaszone.” Dzięki Strumieniom odzyskałam swoją kobiecość i Tatę. Pochodzę z rodziny alkoholowej. Miałam tatę alkoholika i nadmiernie kontrolującą, wymagającą mamę. Oboje już nie żyją. Co się zdarzyło podczas Strumieni?

Najpierw rano na adoracji w kaplicy zobaczyłam w wyobraźni siebie jako białą nastroszoną, zamrożoną kulkę. To byłam ja, jako mała dziewczynka. Zaczęłam wołać na nią: przestań, nic ci przecież nie brakuje, przestań się tak na sobie skupiać! I nagle pojawiła się myśl/głos: Nie krzycz na nią, przytul. Przez moment poczułam, co ona czuje, jak bardzo jest jej źle, gdy na nią krzyczę. Zachciało mi się płakać. To był jej płacz – żal. Ale to był króciutki moment. Zaraz potem ją pogłaskałam, a te czupurne, postawione, zamrożone włoski wcale nie były twarde i zimne. Położyły się łagodnie, a potem leciutko odgięły, były sprężyste. [„Polub najpierw siebie, zanim pójdziesz lubić innych”].

Gdy nadszedł czas matczynego przytulenia, chciałam iść do K. może B. I wtedy siedzący obok mnie jeden z uczestników Strumieni zapytał, czy mogłabym go przytulić jako mama. Ku swojemu zdumieniu poczułam, że nie mam nic przeciw temu. Przytuliłam go, a słowa same mi popłynęły. Potem wyszłam. I tam poczułam, że mogę wziąć oddech pełną piersią, że jestem wolna i że nie potrzebuję przytulenia. To było jak sygnał, że mogę dawać innym siebie, że mam w sobie macierzyńskie uczucia, a myślałam, że jestem ich pozbawiona.

Potem na grupkach powiedziałam o tym wszystkim z zapytaniem, czy miałam prawo. „Poszłaś za Duchem św., miałaś prawo.” – usłyszałam.

A teraz tata. Gdy nadszedł czas przytulenia Ojca odkryłam ze zdumieniem, że mam jakieś opory wewnętrzne, ale wtuliłam się w ramiona księdza i ku swojemu kolejnemu zdumieniu krzyczałam w duszy: „Przepraszam tatusiu, przepraszam. Tęsknię za Tobą”. Przypomniałam sobie przy dotyku sutanny dotyk garnituru tatuśka i jak tańczyliśmy razem. A potem ryczałam, prawie wyłam i smarkałam pod krzyżem i było mi tam tak dobrze, że najchętniej bym się tam położyła. Odzyskałam tatę, Pan mi go oddał. Bo ja go sama wyrzuciłam i było mi źle, a nawet o tym nie wiedziałam. O dziwo, wcześniej czułam niechęć na myśl o wtulaniu się w mężczyznę. A na koniec ściskałam każdego, kto był pod ręką ;).

Mam za sobą kilka lat terapii, naczytałam się książek psychologicznych, ale nigdy, nigdzie nie poczułam, że działa sam Pan. Zobaczyłam rzeczy, których nigdy w sobie nie podejrzewałam i otrzymałam cudowną, natychmiastową pomoc. I Boża radość we mnie trwa.